moze nie jest tak debilny jak ciacho czy weekend bo tamtym perelkom ciezko dorownac
jesli chodzi o ciacho to chyba nie bylo sceny, ktora by mnie nie draznila
no ale jesli film jest lepszy niz ciacho to zaden plus bo nie trudno to osiagnac

jest nudny, jest cholernie nudny
wiekszosc filmu to wylacznie dialogi, ktore sa w wiekszosci poprostu durne lub calkowicie nieciekawe, aktorzy graja niekiedy dziwnie, a w najlepszych momentach poprostu poprawnie, nie sa w stanie przykuc mojej uwagi, gadaja jakies bzdety, szczytem humoru tutaj jest chyba scena w ktorej typ pobrudzil sie farba i jak koles zamiast prawe drzwi powiedzial lewe, haha ubaw po pachy...
costam piernicza o kobietach, nudy

takie filmy to moglby krecic tarantino bo ma talent do pisania dialogow i do rezyserki i potrafi dobrac aktorow i u niego aktorzy moga plesc jakies bzdety o hamburgerach czy piosence madonny a i tak jest super
tutaj poprostu jest banda facetow, ktorzy sobie cos tam gadaja i zastanawiam sie czy czasem tak wygladalo krecenie tego gniota, dali im kilka flaszek wodki, posadzili przy stole i wlaczyli kamere, na koniec dograli pare scen, ze niby fabula, zmontowali i gotowe

Masz racje, też z czystym sumieniem mogę dać 1. Film fatalny.

Podpisuję się obiema rękoma i obydwoma nogami.

Dodam tylko, że zewsząd nieuzasadnione bluzgi powodowały u mnie grymasy zniesmaczenia...

Obiema ręcami, obiema nogoma, i wszystkim, czym można. Non plus ultra.

coś mi się wydaje, że co niektórym po prostu zabrakło intelektu żeby ogarnąć całość i zrozumieć pewne niuanse:) To film przerobiony ze spektaklu i jest to sztuka dialogów - to trzeba po prostu czuć - to nie Bond. Ten film z reguły "nie podoba się" facetom nie potrafiącym prawidłowo zaistnieć w relacjach męsko-damskich (bambosze itp.) oraz kobietom nie mającym dystansu do siebie. To niezły wyznacznik, zaręczam:)

nic dodac ,nic ujac a dialogi sa glownym atutem tego filmu,tylko trzeba je zrozumiec i potraktowac z przymruzeniem oka.Nie kazdy facet to swinia,nie kazda kobieta to suka,chociaz ludziom przytrafiaja sie w zwiazkach rozne historie.

Ten film z reguły podoba się trzynastolatkom i osobom o mentalności trzynastolatka, którzy ograniają całość, rozumieją niuanse i odkrywają głębię przemyśleń w stylu "wszystkie kobiety (oprócz naszych krewnych) to murwy wszeteczne".

Zwykle to powinno przechodzić gdzieś w okolicach dwudziestki, a już na pewno w pierwszym dobrym zwiazku, ale jak widać - czasem nie przechodzi.

zdaje sie ze wrociles z wiejskiego wesela,albo musisz na takowe isc

chcialbym miec trzynasie lat i takie doswiadczenie

No, to mnie zripostowałeś. Nic, że zupełnie bez sensu, pewnie wystarczy Ci sama satysfakcja, że się wpisałeś.

pewnie tak i vice versa

Dokładnie. Film pokazuje, że kobiety to jednak nie są aniołki i co najgorsze po każdym kolejnym "seansie" dostrzegam w nim coraz więcej prawdy- fakt ukazanej z przymrużeniem oka, ale jednak prawdy...

Groza, ciężko skomentować Twoja recenzje, ale groza hejtu. Ciężko w twojej wypowiedzi znaleść jakiś konkret i chyba nie będę się starał. Żal mi Ciebie strasznie i może kiedyś zrozumiesz jak życie jest złożone i proste zarazem a związki damsko męskie to czysta fizyczność a nie metafizyka.

Zrobienie filmu opartego o dialogi z nudnymi dialogami to zbrodnia. Czuć, że pan Saramonowicz sam się uśmiechał do siebie pisząc scenariusz, zachwycony swoim geniuszem; szkoda tylko, że my jako widzowie nie podzielamy tego sentymentu. Aktorzy też mało co robią z linijkami - ich ruch to stanie w miejscu i czekanie na swoją kolejkę, by wypluć kolejną porcję żałosnych niby to dia-, ale w sumie to monologów. Do narzekania na nieśmieszną treść dorzucę też przytyk dot. koszmarnego montażu - wszystko pocięte bez ładu i składu, prowadzenie uwagi widza zerowe (musiałem aktywnie ruszać gałkami ocznymi, by podążać za "fabułą" = jest źle). Zmarnowany wieczór, mogłem go spędzić np. na dmuchaniu nosa czy montowaniu mojego nadchodzącego projektu "Szwagry 2 2".

Avatar 3 nadchodzi!